Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tragedia na Jeziorze Urszulewskim. Prokuratura ustaliła przyczynę śmierci 45-letniego morsa

Tomasz Błaszkiewicz
Tomasz Błaszkiewicz
– Wstępne wyniki wtorkowej sekcji wskazują, że wyłączną przyczyną śmierci tego mężczyzny było utonięcie – tłumaczy prokurator Jacek Lasiński z Prokuratury Rejonowej w Rypinie.
– Wstępne wyniki wtorkowej sekcji wskazują, że wyłączną przyczyną śmierci tego mężczyzny było utonięcie – tłumaczy prokurator Jacek Lasiński z Prokuratury Rejonowej w Rypinie. fot. WOPR
W połowie stycznia mieszkańcami Rypina wstrząsnęła wiadomość o śmierci 45-letniego morsa na popularnym w ostatnich tygodniach Jeziorze Urszulewskim. Z ustaleń policja i prokuratury wynika, że mężczyzna zanurkował, próbując przepłynąć od jednego do drugiego przerębla. Wstępna sekcja zwłok wykazała, że wyłączną przyczyną jego śmierci było utonięcie. – To facet, który chciał pokonywać swoje granice – przyznaje jeden ze znajomych.

Zobacz wideo: Polska oszalała na punkcie morsowania!

Jezioro Urszulewskie w gminie Skrwilno to w sezonie letnim jedno z ulubionych miejsc rypinian, obok wyremontowanego niedawno ośrodka Sitnica. Jest położone na pograniczu dwóch powiatów – rypińskiego i sierpeckiego.

– Dwa lata temu zorganizowaliśmy w Urszulewie nawet ogólnopolskie regaty – podkreśla Dariusz Kolczyński, wójt gminy Skrwilno. – To rzeczywiście popularne jezioro, również w sąsiednich powiatach. Ubolewam nad tym, że swego czasu gmina sprzedała teren, na którym obecnie moglibyśmy zrobić strzeżoną plażę z myślą o turystach. Generalnie, w latach 90. samorządy pozbywały się działek nad jeziorami, zamiast zadbać o wizję rozwoju i bezpieczeństwa takich miejsc jak Urszulewo. Mam na myśli nie tylko plażę, ale również dobre drogi dojazdowe do kąpielisk.

Czytaj także

Także zimą, gdy morsowanie, szczególnie w dobie pandemii koronawirusa, stało się dla rypinian główną rozrywką, a okoliczne jeziora – jej centrum, Urszulewo cieszyło się popularnością. I pełnym zaufaniem. Aż do niedzieli 17 stycznia.

45-latek utonął podczas nurkowania pod lodem

Scenariusz od kilku weekendów był podobny. Zorganizowane, nieformalne grupy umawiały się na wspólne morsowanie, potem zazwyczaj organizowały ogniska. W feralny weekend w połowie stycznia temperatura w powiecie rypińskim sięgała -15 stopni. To idealna pogoda dla morsów.

Jedna z grup spotkała się w Urszulewie w niedzielny poranek o 10.00. Już ok. 40 minut później zaczęły pojawiać się krótkie, niepokojące komunikaty rypińskiej straży pożarnej i policji o zaginionym mężczyźnie.

– Na razie wiemy, że poszukiwany 45-latek chciał przepłynąć od jednego do drugiego przerębla – tłumaczyła st. ogn. Lidia Rafalska z Powiatowej Straży Pożarnej w Rypinie. – Miał do pokonania odległość około czterech metrów, ale niestety już nie wypłynął na powierzchnię.

Na miejsce dotarły lokalne służby ratunkowe, w drodze był też WOPR z Włocławka.

– W niedzielę było zimno, owszem, ale to idealne warunki do morsowania – mówi jeden ze świadków zdarzenia. – Akurat wyszedłem z wody, byłem w trakcie przebierania, gdy nagle wszyscy ruszyli na pomoc. Krzyczeli, żeby ktoś podał siekiery do rozbicia lodu. Potem dojechała straż pożarna i zaczęły się poszukiwania.

Po około dwóch godzinach służby potwierdziły najgorszy scenariusz. Mężczyzna został wydobyty z wody. Podjęto jeszcze akcję reanimacyjną, ale było już za późno.

Doświadczony i wysportowany mors

– Poznaliśmy się dwa lata temu, przyszedł do mojej siłowni – opowiada o 45-latku Kamil Kowalski, trener personalny z Rypina. – To typ fightera. Wiem, że w przeszłości pokonał już ciężką chorobę. W ostatnich miesiącach doszedł do naprawdę świetnej formy. Mogę powiedzieć z całą pewnością, że był jednym z najlepiej wyglądających gości na siłowni. Okaz zdrowia.

Czytaj także

Pierwsze próby morsowania podejmuje się zazwyczaj jeszcze jesienią, gdy woda ma około 8-10 stopni Celsjusza. Dobrym sposobem przygotowania jest też codzienny zimny prysznic. Potem przychodzi pora na zimowe, stopniowe zanurzanie się w wodzie, poprzedzone solidną rozgrzewką. Większość morsów-amatorów poprzestaje na zanurzeniu ciała do połowy. Na nurkowanie decydują się nieliczni.

– Byłem w Urszulewie w miniony weekend – relacjonuje jeden z morsów z Rypina. – Podczas morsowania, przynajmniej w mojej najbliższej grupie, nikt nie rozmawiał o nurkowaniu. Potem, już po moim wyjściu z wody, wydarzyła się ta tragedia. Trudno mi to wytłumaczyć, bo sam nigdy nie zanurzyłem głowy, chociaż to już mój kolejny sezon. Jezioro w Urszulewie jest dość bezpieczne, ma gładkie zejście. Bardziej obawiałbym się morsowania w nurtach rzeki. Wody stojące, przy odpowiednim zabezpieczeniu, w obrębie pomostu, są bezpieczną opcją. Ale powtarzam, przy odpowiednim zabezpieczeniu.

Dla zmarłego 45-latka nie był to pierwszy rok morsowania. Miał już za sobą także zimowe nurkowanie.

– Rok temu morsowaliśmy wspólnie – przyznaje Kamil Kowalski. – Pamiętam, że potrafił nurkować, choć wtedy w innych warunkach, bo przede wszystkim nie było lodu. Ta zima jest znacznie cięższa. Trzeba jednak pamiętać, że temperatura wody jest zawsze dodatnia. Ale nurkując, kiedy widzisz wodę, ona jest czarna, nie biała. Myślę, że tym razem, biorąc pod uwagę, że na jeziorze był twardy lód, mógł zgubić orientację. Inaczej nie potrafię tego wytłumaczyć.

Zdradliwe jeziora

Utonięcie na Jeziorze Urszulewskim to pierwsza od kilkunastu lat tego rodzaju tragedia w powiecie rypińskim. Wcześniej zdarzały się pojedyncze przypadki, ale zawsze powodem było załamanie lodu. W ten sposób zginęło dwoje dzieci na Jeziorze Długiem w gminie Rypin. Inne wypadki dotyczyły głównie małych, przydomowych stawów.

– Taka skala zainteresowania morsowaniem, także dla nas strażaków, jest nowym zjawiskiem – mówi mł. bryg. Tomasz Sokołowski, rzecznik komendanta Powiatowej Straży Pożarnej w Rypinie. – Akcje ratunkowe na jeziorach zdarzały się już w poprzednich latach, ale głównie ratowaliśmy osoby, które chciały przejść przez jezioro, a lód okazał się zbyt kruchy. Nie przypominam sobie takiej tragedii jak ta tegoroczna.

W powiecie rypińskim dominują jeziora polodowcowe. Ich znakiem rozpoznawczym jest urozmaicone, nierówne, a przez to niebezpieczne dno. Jeśli już decydujemy się na morsowanie, warto wybrać jezioro, które dobrze znamy.

– Przykładowo, jezioro Głęboczek jest bardzo zdradliwe – dodaje mł. bryg. Sokołowski. – Kawałek od brzegu mamy łagodny odcinek, ale już przepływając metr w bok jest zupełna głębia. O Jeziorze Urszulewskim do tej pory nie mówiło się w kontekście szczególnego zagrożenia. Raczej dominowała opinia, że to względnie bezpieczne miejsce.

Sokołowski zaznacza, że mimo coraz lepszej techniki służb ratunkowych, błyskawiczne znalezienie i wydobycie z wody topielca jest trudne. Szczególnie zimą potrzeba czasu.

– Nie chcę rozstrzygać co było przyczyną śmierci tego mężczyzny, to wykaże szczegółowa sekcja zwłok. Nie chcę też odradzać morsowania – zaznacza Sokołowski. – Ale już po niedzielnej tragedii rozmawiałem z osobami, które zajmują się tym dość profesjonalnie. Okazuje się, że przy określonych warunkach zimowe nurkowanie jest możliwe i bezpieczne, jednak podstawową zasadą jest odpowiednia asekuracja. Osoby, które schodzą pod lód mają specjalne szelki, korzystają z lin i są na bieżąco monitorowane. Wtedy w każdym momencie, gdyby zadziało się coś złego, można tę osobę wyciągnąć spod lodu. Bez tego pozostaje nam tylko liczyć na szczęście.

Utonięcie wyłączną przyczyną śmierci?

We wtorek 19 stycznia została przeprowadzona sekcja zwłok 45-latka.

– Wstępne wyniki wtorkowej sekcji wskazują, że wyłączną przyczyną śmierci tego mężczyzny było utonięcie – tłumaczy prokurator Jacek Lasiński z Prokuratury Rejonowej w Rypinie.

W najbliższym czasie będą prowadzone jeszcze badania histopatologiczne, żeby ostatecznie wykluczyć inne przyczyny zgonu.

– Po niedzielnej tragedii przeczytałem w internecie wiele negatywnych komentarzy dotyczących tego wypadku m.in. o selekcji naturalnej – zwraca uwagę Kamil Kowalski. – To rzeczy, które nawet nie nadają się do cytowania. Myślę, że ludziom zbyt łatwo przychodzi ocenianie innych. Najłatwiej napisać, że wcale go nie jest szkoda, bo nie pomyślał co robi, przeszarżował itd. To nie tak. Ja zapamiętam Jarka jako człowieka, który wiele razy wygrał w życiu. Był facetem, który chciał pokonywać swoje granice.

Trwa głosowanie...

Czy doceniamy pracę służb mundurowych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na rypin.naszemiasto.pl Nasze Miasto